Jeśli uczestników chrztu, którzy przeszli już swoje punkty, po prostu zbierzemy w jednym miejscu i pozwolimy im na swobodne rozmowy, to nie tylko popsujemy końcówkę zabawy tym, którzy jeszcze są na trasie, a którzy niechybnie usłyszą śmiech i rozmowy naszej gromadki, ale także sprawimy, aby nieodwołalnie prysło całe napięcie, które udało nam się wywołać w uczestnikach. Dlatego też o wiele rozsądniej na końcu trasy ustawić jednego punktowego, który (zanim nasz delikwent z chrztu zobaczy swoich kolegów) zawiąże mu oczy i posadzi we wskazanym miejscu. Dla podtrzymania nastroju warto powiedzieć chrzczonej osobie, że oto znajduje się na prastarym cmentarzysku, gdzie nieproszonych gości obowiązują dwie zasady – po pierwsze nie wolno im niczego zobaczyć, stad ta opaska na oczach, a po wtóre są zobowiązani do zachowania absolutnej ciszy! Jak wszyscy chrzczeni obozowicze zasiądą już na „cmentarzysku” każemy im wstać, następnie ustawiamy ich tak, aby byli w stanie złapać się za ręce i nadal z opaskami na oczach prowadzimy w stronę obozu”, gdzie kończymy chrzest np. wręczeniem koszulek obozowych, albo totemów odwagi.